Dziś znajdujemy w archiwach mało znane nagrania z I wojny światowej w których eskortowani przez carskich żołnierzy pruscy jeńcy są częstowani machorką, ucinają pogawędkę i żartują w tym samym języku. Nie trzeba wielkiej zdolności kojarzenia faktów, by domyśleć się, że nie było to kurtuazyjne spotkanie Niemców i Rosjan a ujęcie Polaków odzianych w mundury różnych armii. Nie było w I wojnie światowej innej nacji, która walczyła w siłach zbrojnych aż czterech państw, zaborców i Francji.
W naszej świadomości historycznej to II wojna światowa zajmuje główne miejsce. Miliony ofiar, miasta niszczone we wrześniu, stolica zrównana z ziemią w powstaniu, żołnierze mordowani zdradziecko przez Sowietów i walczący na wszystkich europejskich frontach.
O I wojnie mimo tego, że przyniosła Polsce niepodległość wiemy dość niewiele. A jeżeli okazałoby się, że właśnie wtedy liczba Polaków zmobilizowanych i oddających życie na froncie może być większa lub równa II wojnie światowej?
Dziś porozmawiamy i o drodze Górnego Śląska do niepodległości jak i polskich o ofiarach w czasie I wojny światowej. Naszym gościem i ekspertem jest prof. Ryszard Kaczmarek.
***
Verdun 1916. To tu miała zakończyć się I wojna światowa, a Cesarstwo Niemieckie po raz kolejny rzucić na kolana Francuzów. Wielka Kwatera Główna pruskiego dowództwa wybrała miejsce nieprzypadkowo. W miasteczku nad Mozą kilkanaście wieków wcześniej Karol Wielki podzielił cesarstwo, co dało początek dwóm najważniejszym państwom kontynentalnej Europy. Niemcom i Francji, przez wieki największym rywalom o dominację w tej części świata. Wiadome było, że Francuzi będą bronić Verdun za wszelką cenę. A ta była ogromna. Dla obu armii.
W 1916 roku stoczyły bitwę której ceną była bezsensowna śmierć i okaleczenie ponad miliona żołnierzy.
Upuszczanie krwi przeciwnej armii rozpoczęło się pod Doumont. Do błotnistych, cuchnących trupami okopów i żerujących na nich szczurów posłani zostali także Górnoślązacy.
A była to rzeczywistość inna niż znamy w sympatycznym filmie o dezerterach z I wojny światowej.
Udział Ślązaków, Wielkopolan i Mazurów w Wielkiej Wojnie przez lata był przyćmiony i przez czyn legionowy i późniejszą II wojnę światową. Dopiero dziś historycy rzucają nieco więcej światła na losy Polaków w tej wojnie. Odnajdywane są wspomnienia żołnierzy górnośląskich pułków, którzy wraz z rodakami oddawali życie w okopach, czasem walcząc przeciwko Polakom. Pobór do armii kajzera od roku 1914 był traktowany jak wyrok śmierci. Niektóre oddziały traciły większość składu osobowego
Założenie pruskiego munduru miało jednak jeszcze jedną, zupełnie inną stronę. Wielu mieszkańców Królewskiej Huty, Katowic czy Bytomia właśnie w trakcie wojny miało okazję być też na froncie wschodnim, znaleźć się w miastach takich jak Kraków czy Warszawa. Usłyszeć język, który był inny od ich gwary, ale bliższy od niemieckiego. Zachwycić się polskimi kościołami, czy zabytkami z czasów świetności Rzeczpospolitej.
Później w okopach często stawali naprzeciw innych żołnierzy mówiących tym samym językiem. Do legendy przeszły także spotkania i umiejętne unikanie rozlewu krwi pod Tannenbergiem, dezercje i wreszcie dołączenie GórnoŚlązaków do błękitnej armii Hallera we Francji.
Szybko bowiem okazało się, że ta wojna nie była ich wojną. A gdy się skończyła, ich region stał się jedną z największych kości niezgody paryskiej konferencji pokojowej.
Do tego niemieccy koledzy czy dowódcy stawali się przeciwnikami w walce o przynależność państwową Górnego Śląska.
W kolejnym odcinku naszego podcastu opowiemy jak wyglądała rzeczywistość Ślązaków w czasie I wojny światowej oraz jak rodziła się koncepcja przynależności Górnego Śląska do niepodległej Polski.
![](https://i.ytimg.com/vi/2hZkzIn34wE/maxresdefault.jpg)