Babcia Kasia została otoczona przez kilku policjantów, a następnie wyniesiona do radiowozu. W trakcie zatrzymania straciła buty. Została wrzucona do radiowozu i przewieziona na komendę przy ul. Wilczej.
Sędzia chciała wiedzieć, czy Babcia Kasia faktycznie kopała policjantów, czy wierzgała nogami w trakcie przenoszenia: „Jak kto to nazwie, ciężko powiedzieć, czy miała w zamiarze kopnąć, czy mi się wyrwać, takie ruchy to były” – odpowiedział jeden z funkcjonariuszy. Inny policjant: „To nie są kopnięcia z dużą siłą, ale to nie znaczy, że skoro jest osobą starszą, to nie może kopać”.
Jeden z przesłuchiwanych policjantów twierdził, że Babcia Kasia szarpała go za mundur. Sędzia prosiła, żeby pokazał na nagraniu, kiedy to miało miejsce. „Ja miałem szarpane za rękawy podczas transportu do radiowozu. Było ciężko utrzymać panią w tym chwycie. Jak trzymaliśmy w chwycie, to ta ręka wędrowała wtedy na wysokość klatki piersiowej, bo nie była wtedy usztywniona” – opowiadał.
Obrończyni dopytywała także jednego z zeznających, czy w jego karierze w policji zdarzyło mu się kiedyś usłyszeć w swoim kierunku obraźliwe epitety. Potwierdził. Nie wnosił jednak wtedy oskarżenia. Spytany dlaczego, odparł, że padły ze strony pijanej osoby.
Zdziwienie sądu, że 4 godziny wcześniej policjant zeznawał, jakimi słowami zwracała się do niego Babcia Kasia, a teraz ich nie pamiętał.
„Podczas jednego z poprzednich zatrzymań pani Katarzyny postawiono przy nas funkcjonariusza, który nagrywał rozmowę zatrzymanej ze mną i prawniczką. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam – policjant stał w odległości około 1,5 m i nagrywał nasze spotkania. Tymczasem zatrzymane osoby mają prawo do rozmowy zarówno ze mną jak i z prawnikiem bez obecności policji”.
Świadek zeznał za to, że to policjanci w radiowozie dociskali Katarzynę Augustynek kolanami.
![](https://i.ytimg.com/vi/5DOwoQDfDKA/maxresdefault.jpg)