17 listopada płonęły łąki i kosodrzewina tuż przy schronisku Labska Bouda w Karkonoszach. Ogień przedostał się na polską stronę. Pożar widoczny był z wielu kilometrów, zarejestrowały go nawet radary meteorologiczne. Z żywiołem przez całą noc walczyło kilkadziesiąt czeskich i polskich zastępów straży pożarnej. Sytuacja jest już opanowana.
Ogień dotarł na odległość kilku metrów od schroniska Labska Bouda ale sam budynek z uwagi na kierunek wiatru nie powinien być zagrożony - mówiła Martina Götzová - rzecznik straży pożarnej ze Szpindlerowego Młyna. Akcję gaśniczą utrudnia silny wiatr, który sprzyja szybkiemu rozprzestrzenianiu się ognia oraz bardzo duże zadymienie. Strażakom zaczyna też brakować wody. Na miejsce dotarło trzynaście zastępów czeskiej straży pożarnej oraz pięć wozów z Polski. Cały czas dysponowane są kolejne jednostki. Na pomoc wezwano również czeskie wojsko.
Pożar miejscami przechodzi na polska stronę. Ogień widoczny jest z wielu kilometrów. Zarejestrował go także radar meteorologiczny w Szpindlerowym Młynie. Natomiast łunę widać nawet w Libercu.
Schronisko Labska bouda jest położone na wys. 1340 m npm około kilometra od źródła rzeki Łaby w Karkonoskim Parku Narodowym. Już raz doszczętnie spłonęło w 1965 roku.
Jestem pełen podziwu i szacunku dla polskich i czeskich jednostek Straży Pożarnej, które gasiły wieczorny pożar kosodrzewiny i łąk w Karkonoszach (zarówno po naszej jak i czeskiej stronie). Akcję gaśniczą utrudniały niesprzyjające warunki atmosferyczne- wiał silny wiatr a temperatura oscylowała w okolicach -15 stopni. Wielkie dziękuję należą się również naszym Ochotnikom z Sobieszowa, którzy brali udział gaszeniu pożaru - napisał Prezydent Jeleniej Góry Jerzy Łużniak na swoim profilu na FB. Film pochodzi z profilu Jerzego Łużniaka i został udostępniony przez Krzysztofa Zakrzewskiego z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze.
![](https://i.ytimg.com/vi/BiT_Rlu_tno/mqdefault.jpg)