Romantyczna ballada o dochodzeniu. W hołdzie obrońcom wąwozu Termpoile i pracownikom służby zdrowia ze szpitala im.dr Ludwika Rydygiera w Suwałkach.
=========================
MOTYL
Pierdolę słońca zachody i wschody,
wieczne pretensje do mnie, życiowe schody.
Ja chyba nawet nie jestem człowiekiem
ja jestem trupem przykrytym trumny wiekiem.
Jedyne w moim życiu pozytywne przeżycie -
z ręką pod kołdra i wzrokiem w suficie.
Kilka miękkich ruchów i czuję przez chwilę,
że jestem motylem. Że jestem motylem!
Mo-ty-lem, jestem mo-ty-lem!
Jestem mo-ty-lem!
Jestem mo-mo-mo-mo-mo!
Kiedy leżę w wyrze nikt mnie nie odwiedza
prócz jednego gościa - znajomego księdza.
Ten koleś w sutannie znaczy dla mnie bardzo wiele,
bo ten koleś jest moim osobistym dilerem.
- Szczęść boże, ojcze. Dzień mam dzisiaj kiepski.
- Nie przejmuj się synu, weź do szczęścia dwie kreski
albo ładuj w żyłę i poczuj przez chwilę,
Że jesteś motylem. Że jesteś motylem!
Mo-ty-lem, jestem mo-ty-lem!
Jestem mo-ty-lem!
Jestem mo-mo-mo-mo-mo!
Ja nie jestem motylem, jestem żywym trupem,
oprócz fizjologii, to wszystko mam w dupie,
bo jedyna w moim życiu pozytywna lekcja
to poranna erekcja. O tak!
Więc powiem wam szczerze jaki mam plan -
pierdolnę sobie w żyłę podwójny strzał
By potem, na luzie, najnormalniej w świecie
wyjść sobie przez okno. I lecieć, i lecieć...
Mo-ty-lem, jestem mo-ty-lem!
Jestem mo-ty-lem!
Jestem mo-mo-mo-mo-mo!
![](https://i.ytimg.com/vi/Kj-xKLmjiQU/maxresdefault.jpg)