Proces po pożarze escape roomu w Koszalinie. 4 stycznia 2019 roku grupa pięciu dziewcząt – Julia, Wiktoria, Karolina, Małgorzata i Amelia w wieku 15 lat udały się do escape roomu „To nie pokój” w Koszalinie, zlokalizowanego przy ul. Piłsudskiego. Dziewczynki zostały zamknięte w pokoju „Mrok”, w którym rozwiązywały zagadkę. Pokój miał zdjętą klamkę i rozwiązanie miało umożliwić otwarcie drzwi. Obsługą pokoju zajmował się Radosław D., który miał obserwować postępy na monitoringu i kontaktować się z dziewczętami przez krótkofalówkę. Pracownik wyszedł jednak na chwilę żeby rozmienić pieniądze. Jak sam twierdził, kiedy wrócił, usłyszał syczenie butli gazowej, podszedł do niej i wtedy ogień wybuchł mu w twarz. Poparzył go, nic nie mógł zrobić, więc opuścił pomieszczenie, żeby zawołać pomoc. Późniejsze śledztwo prokuratury, ale też ustalenia ojców dziewczynek wykazały, że ogień najprawdopodobniej wybuchł podczas nieobecności tego mężczyzny, a przedstawiana przez niego wersja miała go chronić. Po prostu zdjąć z niego część winy. W pokoju „Mrok” ciągle były zamknięte uczestniczki gry. Miały odcięte wyjście z budynku, a dym sprawił, że się udusiły. Przed śmiercią zdążyły jeszcze telefonicznie skontaktować się z jednym z rodziców i zawiadomić służby ratunkowe. Oczywiście prosiły o pomoc. Próbowały też otworzyć drzwi uderzając w nie. W pomieszczeniu było tylko jedno okno, okratowane i zabite deskami
00:00 Wprowadzenie
01:04 Co się wydarzyło 4 stycznia 2019 r.?
02:50 Działania służb ratunkowych
03:43 Determinacja rodziców
05:53 Proces po pożarze
12:33 Kontrole escape roomów w Polsce
Wykaz źródeł:
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
Ещё видео!