Władimir Putin wkroczył do Ukrainy. Umieścił oddziały wojskowe w Doniecku i Ługańsku, które wcześniej uznał za niepodległe republiki. Spełnił się długo zapowiadany scenariusz, według którego Rosja czekała na pretekst do podjęcia interwencji. Przedstawiciele separatystów wielokrotnie bowiem oskarżali Ukrainę o agresję.
Do agencji Reuters wpłynęło nagranie, z którego wynika, że do Ukrainy wprowadzono nie tylko żołnierzy. Sprzęt wojskowy i czołgi rozlokowano w obu separatystycznych regionach. Jako oficjalny powód Władimir Putin podał konieczność "zaprowadzenia pokoju".
Prezydent Rosji, uznając Doniec i Ługańsk za republiki, otrzymał długo wyczekiwany pretekst do kontynuowania działań militarnych. Zgodnie z nieuznawaną na świecie uchwałą, wojska stacjonują nie na Ukrainie, a w niepodległych regionach.
W oficjalnych deklaracjach do samego końca trudno było zrozumieć, co ostatecznie postanowi Putin. Wiele zdradziła jednak jego mowa ciała. W rozmowie z naTemat trenerka wystąpień publicznych Daria Domaradzka-Guzik wyjaśniła, że po postawie polityka trudno było dostrzec chęć wypracowania porozumienia z Zachodem.
– Pokazuje: "dostosujcie się do mnie". Dla niego dużym dyskomfortem jest to, że musi pokazać chęć współdziałania, otwartość do dyskusji (...). Jego postawa pokazuje: "to ja tutaj rządzę, to moje warunki, a reszta powinna się dostosować" – oceniła.
Subskrybuj nasz kanał ► [ Ссылка ]
Odwiedź naszą stronę ► [ Ссылка ]
Obserwuj nas na Instagramie ► [ Ссылка ]
Twitter ► [ Ссылка ]
![](https://i.ytimg.com/vi/Yazyfo93jRU/maxresdefault.jpg)