Z dużym dystansem używa się tytułowego pojęcia "chrzest w Duchu Świętym" w języku naszego Kościoła. Chodzi o to, żeby nie zaciemniać pojęcia chrztu św. jako sakramentu. Jest to poniekąd słuszne. Najlepiej nie dublować pojęć odnoszących się do jednej rzeczywistości i nie przerzucać ich znaczeń na trochę inną rzeczywistość. Chrzest to wiadomo sakrament. Jednak kiedy pomyślimy o tym, że w sakramentalnym chrzcie udziałem dziecka staje się NOWE ŻYCIE, że przypadku człowieka dorosłego można poprzez spowiedź odbudować więź z Bogiem i na powrót cieszyć się NOWYM ŻYCIEM, to wtedy mamy pole manewru teologicznego, żeby uzupełnić dotychczasowe deficyty w opisie pewnych zjawisk w życiu człowieka poszukującego. Stąd stwierdzamy lukę w opisie sytuacji człowieka, który jest ochrzczony, ale słabo chodzi do kościoła. Nie ma relacji osobistej z Panem Bogiem, bo nie liczymy jako osobisty kontakt "pacierzy", które mają na Panu Bogu wymóc pewne działania. Wiedzę religijną ma na poziomie raczkującego niemowlaka. Wartości religijne skleiły mu się z wartościami politycznymi. Jak określić sytuację przełomu, kiedy taki człowiek jednak spotyka Jezusa, nawraca się i zaczyna wierzyć na sposób neofity. To wydarzenie nazywamy "chrztem w Duchu Świętym". Trzecia Osoba Boska w takim akcie dokonuje rewitalizacji chrztu sakramentalnego. To jest wicher z nieba, który w swoim powiewie przynosi NOWE ŻYCIE w Jezusie, świadomie przeżywane.
Ещё видео!