Mija właśnie 60 lat od jednego z najbardziej doniosłych, a jednocześnie najbardziej tragicznych wydarzeń w najnowszej historii Polski, 1 sierpnia 1944 r. mieszkańcy Warszawy z bronią w ręku wystąpili przeciwko okrutnemu okupantowi, żądając dla swojego narodu prawa do godnego życia i wolności. Najlepsi synowie i córki stolicy, „rzucili na stos swój życia los" w nadziei, że przelana krew stanowić będzie fundament Polski niepodległej i praworządnej.
Powstańczy zryw Warszawy poprzedziło pięć lat brutalnej okupacji. Okupacji, która była następstwem paktu Ribbentrop-Mołotow, przesądzającego o rozbiorze II Rzeczypospolitej. A także następstwem tragicznego września 1939 roku, kiedy armie Hitlera i Stalina zabiły młodą polską niepodległość. Polska miała zniknąć z mapy Europy, a naród polski, pozbawiony prawa do decydowania o sobie, skazany został na unicestwienie. Służyć temu miał nie mający precedensu w historii hitlerowski i stalinowski terror, którego symbolami stały się Palmiry i Katyń, Oświęcim i Kołyma.
Okupanci nie byli jednak w stanie zabić ducha narodu. Rzeczpospolita, choć poddana przemocy obcych wojsk, nie zaprzestała oporu. Pod kierownictwem Rządu Polskiego na emigracji odrodziły się siły zbrojne. Powstały zarówno na obczyźnie, jak i w kraju, w konspiracji. Warszawa, będąc siedzibą konspiracyjnych władz cywilnych i wojskowych, znów była stolicą państwa - Polskiego Państwa Podziemnego.
Koleje II wojny światowej nie potoczyły się jednak dla Polski korzystnie. W końcowym okresie wojny, kiedy inne narody cieszyły się z odzyskiwanej wolności, Polacy musieli znów udowadniać, że ich państwo istnieje, posiada podziemne struktury i własne siły zbrojne - Armię Krajową. I że państwo to jest na polskiej ziemi jedynym suwerennym gospodarzem.
l sierpnia 1944 r. Warszawa stanęła do walki, biorąc odwet za pięć lat poniżenia i cierpienia - z nadzieją, że własnymi siłami zdoła pokonać znienawidzonego okupanta. Ale przede wszystkim z nadzieją, że poruszy sumienia sojuszników, dla których sprawa polska stawała się tylko niepotrzebnym ciężarem. Na fali powszechnego entuzjazmu Armia Krajowa, zjednoczona z mieszkańcami stolicy, rozpoczęła nierówną walkę. „Poszli nasi w bój bez broni% ale z nadzieją na rychłą pomoc sojuszników. Za Wisłą stały przecież sowieckie dywizje, dla których warszawscy powstańcy stać się mogli cennym sprzymierzeńcem. Stalin nie potrzebował jednak polskiego sojusznika, dążył bowiem nie do wyzwolenia Polski, ale do jej ponownego zniewolenia.
Warszawa pozostawiona sama sobie, bez należytej pomocy aliantów krwawiła w heroicznym boju. Jednak te tragiczne 63 dni to nie tylko śmierć 200 000 mieszkańców i katastrofalne zniszczenie stolicy, to także 63 dni wolności, o której pamięć była otuchą dla następnych pokoleń, marzących o wyzwoleniu Polski spod sowieckiej dominacji.
Ta właśnie okoliczność każe nam uznać, że powstańczy zryw Warszawy miał swój głęboki historyczny sens. Choć bowiem w wymiarze politycznym i militarnym Powstanie zakończyło się klęską, to pozostawiło jednocześnie w świadomości społecznej przeświadczenie, że są wartości, dla których warto walczyć i ginąć: wolność, niepodległość i godność narodu. Pozostawiło także przeświadczenie o tragicznych konsekwencjach, jakie pociąga za sobą zbrojna walka. Te dwie prawdy stanowiły fundament fenomenu, którym była pokojowa rewolucja Solidarności i, w jej konsekwencji, odrodzenie niepodległości Polski.
Od pamiętnego Sierpnia 1944 r. dzieli nas cała epoka. Warszawa podniosła się z ruin. Coraz mniej żyje również świadków tamtych wydarzeń. Nie możemy pozwolić, aby czyny powstańców Warszawy odeszły w niepamięć. Jesteśmy to winni temu zamordowanemu na oczach świata miastu, które zmartwychwstało, i jego odważnym mieszkańcom - żołnierzom i cywilom.
Dlatego właśnie otwieramy Muzeum Powstania Warszawskiego. Idea jego utworzenia narodziła się wiele lat temu, zawisło nad nią jednak jakieś fatum. Kiedy mieszkańcy stolicy powierzyli mi funkcję Prezydenta Warszawy, uznałem, że to muzeum musi powstać jak najszybciej. Dziś, w sześćdziesiątą rocznicę Powstania, z satysfakcją mogę Państwa zaprosić do jego odwiedzenia. Niech pamiątki po tamtych, jakże tragicznych, ale jednocześnie wzniosłych wydarzeniach, świadectwa walki i euforii odzyskanej na krótko wolności, ale także klęski i zniszczenia miasta, przypomną nam naszych ojców i dziadów, którzy nie wahali się poświęcić życia dla Ojczyzny. Niech to Muzeum będzie ich pomnikiem i wyrazem hołdu, jaki składamy im my - Warszawiacy XXI wieku. Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy, prof. Lech Kaczyński
![](https://i.ytimg.com/vi/n5lZSJF_X9k/mqdefault.jpg)