W filmie Jerzego Stuhra metaforyczny sens daje się odczytać w dużej mierze dzięki wskazówkom zawartym w obrazie. W analizowanej tu krótkiej, trwającej zaledwie 25 sekund, scenie spaceru zwraca uwagę całkowita redukcja warstwy dialogowej (słyszymy jedynie modlitwę wiernych) , i dobrze przemyślana kompozycja plastyczna. O sytuacji Sawickiego w obrębie wspólnoty świadczy sposób usytuowania jego postaci w kadrze. Bohater jest w wyraźny sposób oddzielony od ludzi zgromadzonych przy otwartych drzwiach świątyni. Sawicki – z uwagi na obecność zwierzęcia - nie może przekroczyć linii wytyczonej przez żelazny parkan. Ogrodzenie kościelne okazuje się granicą rzeczywistą i zarazem symboliczną.
Wydzielona przestrzeń sacrum została zawłaszczona przez tłum małomiasteczkowych faryzeuszy, którzy z udawaną pokorą powtarzają za niewidocznym w kadrze kapłanem: Od gniewu, nienawiści i wszelkiej złej woli, wybaw nas Panie. Słowa modlitwy stanowią ironiczny komentarz odnoszący się do lokalnej społeczności.
Sawicki odczuwa potrzebę uczestnictwa we wspólnym religijnym rytuale. Pokornie przyklęka za ogrodzeniem, by w skupieniu oddać się modlitwie. Ludzie stojący przy wejściu kierują na niego pełen nienawiści wzrok. Kolektywne spojrzenie objawia magiczną moc sprawczą: Sawicki szybko powstaje i w milczeniu odchodzi. Wierni odwracają głowy w kierunku ołtarza i kontynuują przerwaną modlitwę. Zakłócony pojawieniem się Obcego porządek zostaje przywrócony.
Z przywołaną powyżej koresponduje kolejna scena zbiorowa (omawiane sceny zostały oddzielone jedynie krótkim fragmentem - „przy wodopoju” - wskazującym na upływ czasu). Sawicki powraca do domu, przed którym – mimo rzęsistego deszczu - zgromadziła się grupka pikietujących. W tle widoczny jest kościół, co sugeruje, iż protestanci przyszli pod dom Sawickiego tuż po zakończonym nabożeństwie. W tłumku dostrzec można sylwetki „przesłuchujących” Sawickiego kobiet i urzędnika podatkowego. Spojrzenia ludzi kierują się w stronę obiektywu. Bliski plan umożliwia przyjrzenie się brzydkim, groteskowo wykrzywionym twarzom.
Cała scena rozgrywa się w całkowitym milczeniu. Sawicki, przy pomocy żony, wprowadza wielbłąda do stajni. Małżonkowie przez niewielkie okienka obserwują sąsiadów. Nagle ktoś nieśmiało unosi transparent z odręcznym napisem: "Precz". Ostatnie ujęcie (zbliżenie na twarze Zygmunta i Marii widoczne przez szyby stajni, w której znaleźli schronienie) to symboliczne potwierdzenie osaczenia i narastającej wokół Sawickich grozy.
Ещё видео!