Subskrybuj kanał TVN24 i bądź na bieżąco:
[ Ссылка ]
Kontrowersje wokół składu polskiej delegacji na igrzyska w Paryżu, w tym obecność w niej prezesów trzynastu związków sportowych, które nie wystawiły ani jednego olimpijczyka, a przy tym skargi na fatalne warunki zakwaterowania dla trenerów i innych członków ekip sportowców, którzy mieli walczyć o medale – to jedynie niektóre spośród zastrzeżeń formułowanych w ostatnich dniach pod adresem prezesa PKOl Radosława Piesiewicza.
Wiceminister sportu daje publicznie do zrozumienia, że Piesiewicz powinien zrezygnować ze stanowiska, ten jednak nie tylko to wyklucza, ale zamierza po upływie trwającej kadencji ubiegać się o reelekcję. – Podzielam kierunek myślenia ministra Rasia – powiedział w „Tak jest” w TVN24 Robert Korzeniowski, czterokrotny złoty medalista olimpijski w chodzie sportowym. – Mam wrażenie, że pan prezes Piesiewicz stworzył w PKOl rodzaj dworu, chciał się nawet mianować władcą na 9 lat i może stworzyć nawet później dynastię – ironizował Korzeniowski. – Mandat [do sprawowania funkcji prezesa przez Piesiewicza – red.] jest ważny jeszcze przez trzy lata, procedury demokratyczne obowiązują, ale jest jeszcze coś takiego jak honor – spuentował gość „Tak jest”.
Wtórował mu Radosław Leniarski z „Gazety Wyborczej”. – Byłoby fantastycznie gdyby misja prezesa Piesiewicza się zakończyła, bo ona była bez precedensu – ocenił i zauważył, że zachowanie prezesa i działaczy "wpisuje się w kulturę 'Bizancjum' typową również dla Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego".
