- Jeśli zarabiasz 100 tys. dol. rocznie, ile powinien zarabiać twój facet?
- Tyle samo lub więcej.
- Dlaczego?
- Ponieważ u partnera szukam równości, a jeśli otrzymuję więcej, to nie będę narzekać. Ale równe zarobki to minimum.
- Co sądzisz o tym stwierdzeniu: "Nasze pieniądze są wspólne, ale jej pieniądze są jej".
- Zgadzam się. Zgadzam się w 100 proc.
- Wyjaśnij.
- Nasze pieniądze są wspólne, ale jej pieniądz są jej, racja? Ona zarabia dla siebie. Ale... K*rwa, nie, zaraz...
- Oczekujesz od mężczyzny opieki i utrzymania?
- Jasne.
- Jeśli zatem mężczyzna ma zapewniać ci ochronę i utrzymanie, czy w związku z tym nie powinien mieć jakieś formy władzy nad swoją kobietą?
- Nie, w ogóle.
- Dlaczego?
- Nasz związek jest na równych warunkach.
- Ale nie jest równy, kiedy wasze pieniądze są wspólne, a twoje są twoje. Raczej wygląda to na 80 do 20.
- Zgadzam się z ideą, że nasze pieniądze są wspólne, ale jej pieniądze są jej, bo takie mam oczekiwania co do mojego przyszłego związku, ale... Mężczyzna nie może rościć sobie władzy nad kobietą, kobieta nie jest jego własnością, a kobieta nie może rościć sobie władzy nad swoim facetem, bo on nie jest jej własnością.
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
